Sposobów na zarabianie w sieci jest wiele. Od prowadzenia własnego serwisu – bloga, vloga, kanałów w social mediach, przez wypełnianie ankiet czy freelance, aż po różnego rodzaju MLM-y do obstawiania Wielki triumf olimpijskiego medalisty i twojego ulubionego sportowca. Inną z metod jest tzw. marketing afiliacyjny. Co to znaczy i z czym to się je?
Co to jest marketing afiliacyjny?
Marketing afiliacyjny związany jest z rozwijaniem różnorodnych programów partnerskich. Może on dotyczyć bardzo wielu dziedzin. Na przykład polecania kredytów hipotecznych danego banku, polecania sklepów internetowych, serwisów bukmacherskich czy kasyn online. Polega to na tym – weźmy ostatni przykład: kasyna internetowe – że dana osoba poleca innym użytkownikom sieci rejestrację we wskazanym kasynie, za co otrzymuje konkretne środki finansowe. Może to być wypłata jednorazowa, a może być również procent od sum, które “wprowadzony” gracz wpłaci na swoje konto w serwisie. Można to również zrobić w przypadku zakładów sportowych za pomocą kodów bonusowych, takich jak PZBuk kod bonusowy. Nie są to olbrzymie sumy, ale przy zebraniu pewnej liczby osób, które za naszym poleceniem dołączyły do strony, zaczyna się to robić gra warta świeczki. Oczywiście mówiąc o “poleceniu” nie mamy na myśli nagabywania znajomych przy kawie, tylko np. umieszczenia grafiki z linkiem na należącej do siebie stronie internetowej czy w social mediach.
Jak skutecznie promować swój program partnerski?
Zacznijmy od tego, skąd w ogóle wziąć program partnerski. Jeśli już podjęliśmy decyzję o tym, że chcemy zarabiać na marketingu afiliacyjnym, to aby zacząć, bez problemu możemy odnaleźć w sieci różnego typu zestawienia czy propozycje od innych polecających. Możemy też sami przejrzeć strony internetowe banków, kasyn internetowych, sklepów, “kraników” kryptowalutowych, serwisów z grami komputerowymi, stron do bukmacherki w Internecie – i wielu innych. W wielu z nich, właśnie tych, które prowadzą swój program partnerski, z pewnością znajdziemy szczegóły programu wraz z informacją o zarobkach.
Wybranie ciekawych programów partnerskich może zająć trochę czasu. Ale nie dla każdego “dobry” oznacza to samo. Dla jednych będą to stosunkowo duże wpływy, dla innych – możliwość zajmowania się tym, co w jakiś sposób nas interesuje. Przykład? Osoba, która interesuje się grami komputerowymi angażuje się w programy właśnie z tym związane.
Interesując się zarabianiem na programach partnerskich, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zarobek ten – przynajmniej na początku – nie przychodzi wcale tak łatwo. Aby móc sensownie zarobić trzeba sporo się napracować – choćby nad stworzeniem swojego “zaplecza”, w którym będziemy program promować. Rozwińmy przykład z grami.
Jeśli nie mamy żadnego zaplecza, a nie chcemy bazować na przykład na naszych kontach w mediach społecznościowych, to musimy “postawić” stronę, na której będziemy programy partnerskie promować. W przypadku gier, możemy stworzyć na przykład bloga o grach z newsami, ciekawostkami, recenzjami gier czy spodziewanymi datami premiery różnych produkcji. Jeśli wiemy o zbliżającej się premierze jakiejś gry, możemy zwrócić się do dystrybutora po informację o możliwym programie partnerskim, a przy okazji po egzemplarz recenzencki, który będziemy mogli przetestować i zrecenzować. Przy wpisie z recenzją możemy umieścić link, przekierowujący na stronę sklepu lub producenta. Każda kopia, zamówiona z naszego reflinka, będzie oznaczała dla nas zainkasowane pieniądze.
Łatwy kawałek chleba?
Wbrew pozorom, aby dobrze zarobić, trzeba się sporo napracować. I praca ta nie może być zaniedbywana. “Postawiony” przez nas blog musi być odwiedzany przez użytkowników. Aby tak było, trzeba włożyć w to wiele wysiłku: wypełnić blog ciekawą treścią, zoptymalizować, tworzyć content w oparciu o zasady SEO, nawet pozycjonować. Do tego warto stworzyć osobne profile w mediach społecznościowych. Nie można polegać tylko na swoim prywatnym Facebooku czy Instagramie z prostego powodu: tam bardzo szybko zaspamujemy swoich znajomych, a możemy ich też stracić. Poza tym, potrzebujemy ogromnej liczby osób, a nie ograniczonego zasobu znajomych. Nie jest łatwo, ale warto próbować.